Bylam wczoraj u pana w sprawie zalozenia strony internetowej. Mojej wlasnej dotyczacej tlumaczen roznych i rozniastych. Pan najpierw postanowil wyguglowac co w trawie piszczy, i po wrzuceniu hasla polish translations Aberdeen wyskoczyl mu jeden rodzynek. Z litosci nie powiem jak sie tlumacz nazywa, ale mial znaczaca ilosc bledow gramatycznych na stronie. Podejrzewalismy, ze wersje angielska przyrzadzil z pomoca przyjaciela Gugla. I tak tez bylo, bowiem po wrzuceniu w google translate wersji polskiej stronki, wyszla dokladna jej wersja angielska. No i tlumacza takie tluki innym dokumenty, listy, podania.
Wstyd, hanba, i chyba rodzaj bufonady pana oferujacego uslugi.
Wstyd, hanba, i chyba rodzaj bufonady pana oferujacego uslugi.
Ostatnio widziałem umowę zaproponowaną przez jedną poważną firmę drugiej poważnej firmie, w języku zagranicznym, tyle że prosto z tłumacza Google:-).
ReplyDeleteto sie robi bardzo popularne i bardzo niebezpieczne. Ludzie nie zdaja sobie sprawy z konsekwencji blednego tlumaczenia. Pomijam juz etyke i fakt, ze niektorzy lata spedzaja na nauce jezyka.
Delete